Jarosław Sekuła
Jako obiekt studiów akademickich osioł domowy wydaje się być wyjątkowo mało pociągającym tematem. Na listach najczęściej obieranych tematów prac magisterskich czy licencjackich absolwentów wydziałów zootechniki czy weterynarii, osioł raczej nie okupuje czołowych pozycji. O ile ludzkość napisała setki traktów na temat przysłowiowej już kości koronowej konia, o tyle ciężko znaleźć na temat osła choćby elementarny poradnik chowu. Owo macosze podejście nauki ma wiele przyczyn, jednak, w tym artykule istotniejsze są dla nas tego skutki niż geneza przyczyn. Owocuje to bowiem nie tylko brakiem literatury fachowej, ale przede wszystkim kompletną niewiedzą na temat podstawowych różnic behawioralnych pomiędzy osłem a koniem. Utarło się przekonanie, że osioł to po prostu mały koń, a każdy kto decyduje się na jego chów lub nawet nosi się z zamiarem hodowli w istocie nie potrzebuje do tego żadnej innej wiedzy niż ta, która jest niezbędna w przypadku hodowli koni. Jest to jednak nie cała prawda. Oczywiście, fundamentem jest niezbędne minimum wiedzy o biologii koni, jednak w praktyce jest ona użyteczna głównie jako punkt odniesienia dla niekończących się porównań osła z lepiej poznanym przez naukę koniem.
Mechanizmy obronne dziko żyjących osłów również obejmują większy wachlarz możliwości niż ten, który praktykują konie. W świecie kamienistych, górskich urwisk, bezmyślne rzucanie się na oślep do ucieczki nie jest najlepszym pomysłem na przetrwanie gatunku. Osły bezustannie analizują sytuację i podejmują wybory: ucieczka, atak czy bezruch. Atak przychodzi im łatwiej niż koniom, co od wieków wykorzystują ludzie angażując osły w charakterze psów pasterskich do ochrony owiec i kóz. W sytuacjach zagrożenia osły zastygają w bezruchu, co dezorientuje drapieżniki, oczekując jakiegoś nagłego impulsu bezpośrednio tuż przed samym atakiem. Konie okazują swoje emocje, natomiast osły czynią wszystko, aby je ukryć. Tutaj na marginesie; z punktu widzenia hodowcy jest to czasem poważny problem, ponieważ wykrycie wczesnych oznak choroby jest przez to bardzo utrudnione. Często poważne choroby wychodzą na jaw, gdy stopień ich zaawansowania jest już bardzo poważny. Na przykład problemy z pasożytami, ale i poważniejsze – jak zapalenie płuc lub nawet ochwat, którego u osłów nie zdradzi ciepło puszki kopytowej. Hodowca osłów musi nauczyć się wsłuchiwać w swoich podopiecznych w stopniu o wiele większym niż hodowca koni.
Także w warunkach niewoli, gdy ma się do czynienia z osłami domowymi, ich różnice w stosunku do koni pozostają głębokie. Osła nie potrzeba „łamać”, aby wywalczyć sobie miejsce na jego grzbiecie. Można się tam znaleźć po stosunkowo krótkich pertraktacjach. To jednak nie oznacza, że zamierza być wierzchowcem. Prawdę mówiąc, to nie oznacza niczego. Osioł nie posiada instynktu podporządkowania i można mieć stuprocentową gwarancję, że nie uczyni niczego, co jest sprzeczne z resztą jego instynktów. Można go na to co najwyżej namówić. Układanie osła to swego rodzaju sztuka manipulacji przez duże „M”, intelektualny pojedynek, mający na celu doprowadzenie osła do przekonania, że wszystko co czyni – czyni z własnej woli i tylko dlatego, że sam tego chce. Podobnie rzecz ma się z mułami, pomimo tego, że dziedziczą one po matce nieco większe zrozumienie dla idei dominacji. Podróżując z osłem lub jadąc na nim wierzchem nie posiada się takiej absolutnej kontroli nad każdym jego krokiem, jak to jest w przypadku konia. Na przykład jadąc wierzchem przez błotnistą, pełną kałuż drogę, konia można zmusić aby jechał prosto, nie bacząc na głębokość kałuż. Osioł natomiast będzie starał się lawirować między nimi i omijać je i nie ma mowy o zmuszeniu go do innego zachowania. Osły są bardzo ostrożne i własnemu bezpieczeństwu (tudzież komfortowi) poświęcają wiele uwagi. Dla przykładu koń, który zaplącze nogę w drut w popsutym ogrodzeniu lub sznurek od snopowiązałki, wpadnie w panikę, zacznie się szarpać i okaleczy się, często ze skutkiem dla niego śmiertelnym. Osioł w takiej samej sytuacji będzie cierpliwie czekał na ratunek, stojąc z uniesioną nogą nawet kilka dni.
Aby kopnąć, wierzgnąć lub ugryźć, koniom wystarczy często jedynie impuls strachu, refleksja przychodzi im później. Jeżeli jednak dopuści się tego osioł lub muł, zwykle jest to przemyślana akcja. Koń kopie tylko do tyłu, czasem stając dęba użyje przednich nóg – natomiast osioł i muł swobodnie kopią we wszystkie strony świata, nie zmieniając przy tym pozycji ciała. Jeżeli jednak kopią czynią to świadomie i niebywale precyzyjnie. Osioł nie ma jednak instynktu kopania. Przestraszony nagłym dotykiem najpierw zorientuje się co go dotknęło, a dopiero potem zdecyduje jak powinien na to zareagować.
Kopyta konia są płaskie, a jego strzałka dotyka bezpośrednio ziemi, po której stąpa. W warunkach naturalnych bada w ten sposób podłoże pod sobą. Kopyta osłów są inne, są bardziej jajowate w kształcie, wysokie i strome. Strzałka u osłów nie dotyka ziemi, jest uniesiona w górę i ukryta wewnątrz kopyta. Osioł stąpa na krawędzi puszki kopytowej i w ten sposób jego strzałka jest chroniona przed kamienistym podłożem pełnym ostrych skalnych odłamków. Niech to będzie przestrogą dla tych, którzy przy korygowaniu kopyt modelują osłom kopyta na wzór końskich. Ten błąd może kosztować osła wiele cierpienia a nawet trwale go okulawić. Nie poprawiajcie natury!
Jako że osły dożywają, przy dobrym traktowaniu, czterdziestu lat (ostatnio w Internecie pojawiła się wzmianka o ośle mającym ponad pięćdziesiąt lat) ich cykl życiowy jest nieco dłuższy od końskiego. Ich system kostny na dobre kończy się formować i rosnąć dopiero gdy osiągają czwarty rok życia. Dopiero wtedy stają się gotowe na przyjęcie ciężaru jeźdźca lub ładunku bez szkody dla siebie. Dwuletnie konie są dostatecznie dojrzałe na układanie pod siodłem, jednak osły na ten moment potrzebują drugie tyle czasu, o ile nie chce się zahamować ich wzrostu. Nagrodą za cztery lata oczekiwania jest ich długoletnie późniejsze użytkowanie. Muły dla porównania wymagają trzech lat oczekiwania na nałożenie siodła.
Młode oślice po raz pierwszy mogą zostać dopuszczone do krycia nie wcześniej niż po ukończeniu trzeciego roku życia, chociaż z uwagi na ich wzrost optymalnie byłoby zaczekać z tym do czwartego roku.
W naturze źrebięta osłów pozostają przy matce nawet do dwóch lat. Odłączanie oślich źrebiąt przed upływem dziewięciu miesięcy jest przyczyną późniejszych kłopotów przy układaniu, jak również wychowawczych w ogóle. Optymalnie ośle źrebię powinno pozostać z matką rok, jest mu to potrzebne do osiągnięcia późniejszego zrównoważenia psychicznego w dorosłym życiu. Odstawienie od mleka matki w dziewiątym miesiącu życia jest dolną, nieprzekraczalną granicą, nie zaś normą hodowlaną.
Preferencje paszowe osłów również różnią się od końskich. Osioł, gdy ma wybór pomiędzy regularną łąką a kawałem ugoru z zaroślami i chaszczami, często wybiera to drugie. Gałązki drzew, kora, zioła, chwasty nęcą go silniej od pastwisk, jakie preferują konie. Z tego powodu nie należy zachwaszczonego siana traktować jako gorszego, jeżeli przeznacza się je na zimę dla osłów. Różnica pomiędzy koniem a osłem w tej materii jest analogiczna do tej, która jest pomiędzy kozą a owcą. Zresztą podobnie jak kozy, osły potrafią być prawdziwymi szkodnikami jeżeli uda im się dostać do ogrodu lub na grządki.
Osły są potężnymi indywidualistami. W niewoli odzwierciedlają mechanizmy psychologiczne, którymi kierują się na wolności i dlatego niezwykle trudno jest je rozdzielać. Mając do wyboru osobne stanowiska zwykle wybierają jedno, gdzie tłoczą się wszystkie razem. O ile nie ma tam ogiera, to nie warto z tym walczyć. Raczej się tego nie przeskoczy, a ma to taki plus, że gdy uda im się przypadkowo otworzyć bramę lub w inny sposób znaleźć poza domem – za jednym zamachem odnajdują się wszyscy wagarowicze. Gdy zbiegnie kilka koni, po jakimś czasie ich drogi rozchodzą się i okazuje się, że każdego trzeba szukać z osobna. Osły mają silną potrzebę „wałęsania się”. Błąkanie się osłów po całych dniach było problemem społecznym już w czasach biblijnych, do tego stopnia, że doczekały się one kilku regulacji prawnych w Pięcioksięgu Mojżesza, mówiących o tym, co ludzie powinni robić w takich sytuacjach. Mimo to wiele się w tym względzie nie zmieniło do dziś dnia. Zwykle jednak wracają w okolicach wieczornego obrządku.
Na zakończenie chciałbym napisać jeszcze kilka słów na temat legendarnej oślej wytrzymałości i skąpych wymaganiach paszowych. Utarło się przekonanie, że osioł jest zwierzęciem wyjątkowo mało wymagającym. Aby te niebezpieczne dogmaty ukazać we właściwym świetle posłużę się przykładem kozy. Wiele osób uważa, że jeżeli koza zadowoli się miotłą – to jeśli tylko dostanie miotłę, to sprawa jest załatwiona. Zapomina się często, że owa „miotła” wystarcza na podtrzymanie życia, a każdy rozgarnięty człowiek rozumie ową „miotłę” jako ekstremalne minimum na czas nadzwyczajnego kryzysu, nie zaś jako NORMĘ żywieniową. Totalitaryzmy dwudziestego wieku, w różnych łagrach i obozach, udowodniły ponad wszelką wątpliwość, że człowiek może żyć na piętnastu dekagramach chleba dziennie. Stało się to faktem naukowym. Tylko co z tego, że tak można?… z tym pytaniem warto zostawić wszystkich tych, którzy zbyt dosłownie i bezrefleksyjnie traktują oklepane rewelacje o nadzwyczajnie ekonomicznych walorach utrzymania niektórych ras lub gatunków zwierząt. W tym kontekście warto wspomnieć, że pomimo iż osły mają reputację zwierząt szalenie odpornych na wszelkie temperatury, to jednak zimno znoszą znacznie gorzej od koni, chociaż tego nie okazują. W naszym klimacie osły wymagają przynajmniej takiej osłony od zimna jaką w okresie zimowym zapewnia się bydłu mlecznemu. To absolutne minimum. Sierść osłów przemaka i na skórze u nasady włosów w niskich temperaturach po prostu zamarza. Budowa i właściwości okrywy włosowej u koni uniemożliwiają to zjawisko, co świadczy o lepszym przystosowaniu koni do naszego klimatu.
Mam nadzieję, że ta garść informacji o podstawowych różnicach pomiędzy osłem a koniem uczyni osły bliższymi i bardziej zrozumiałymi dla hodowców i szerszego grona czytelników. Nie ukrywam również nadziei i na to, że może ktoś z większą sympatią w głosie zdecyduje się na parafrazę słynnego powiedzonka: „Koń jaki jest, każdy widzi”.